Zwinnie okręciłaś kierownicę,
skręcając na parking centrum sportowego i chwilę później spokojnym krokiem
przemierzałaś jego wnętrze. Nikle wzniosłaś kąciki ust, kiedy twoim oczom
ukazała się sylwetka bruneta, podążająca w kierunku wyjścia z hali, który
białym, puchowym ręcznikiem ocierał twarz z kropelek potu. Zarzucił go na swoją
szyję i posłał w twoim kierunku
rozczulający uśmiech, momentalnie przyśpieszając kroku. Poczułaś stado motyli
pląsających w twoich brzuchu. Znałaś go ponad trzy lata, a nadal działał na
ciebie tak samo intensywnie jak na początku waszej znajomości. Od ponad roku
byliście zgranym, chwalonym przez znajomych małżeństwem. Tak pięknej miłości
zazdrościli wam wszyscy. Gdy przystanął naprzeciwko ciebie uwiesiłaś się na
jego karku i stanęłaś na palcach, witając go krótkim, aczkolwiek czułym
pocałunkiem. Mijający was zawodnicy za wiwatowali głośno, wywołując tym u ciebie
cichy chichot. Nieco zawstydzona oderwałaś się od swojego małżonka, a Michał
zlekceważył ich zachowanie i nachylił się nad tobą, muskając subtelnie twoje
pomalowane jasnoróżową szminką usta. Fala ciepła rozeszła się po twoim drobnym
ciele, a serce przypominało o swoim istnieniu, obijając się solidnie o twój
mostek. Rozgrywający nadal skradał pocałunki z twoich kuszących warg, co
naprawdę ci się podobało i nic nie zapowiadało ku temu końca. Dopiero głośne
chrząknięcie trenera sprawiło, że zawodnik odskoczył od ciebie niczym poparzony
i skrępowany spuścił głowę. Zaśmiałaś się cicho i przywitałaś się z mężczyzną
uściskiem dłoni, opuszczając przy boku męża i Kowala salę.
-Jak maleństwo?-spytał,
spoglądając z lekkim uśmiechem na twój zaokrąglony brzuch.
Instynktownie pogładziłaś się po
nim wewnętrzną częścią dłoni i
westchnęłaś głośno. Przez wariacje tej małej istotki nie zmrużyłaś oka przez
całą noc. Toaleta usytuowana na parterze waszego domu mieszczącego się na
obrzeżach miasta przez zeszłe kilka godzin stała się twoim największym
przyjacielem, a przeszyty bólem kręgosłup największą zmorą. W takich momentach
żałowałaś, że twoje największe uzależnienie, napoje kofeinowe, poszły w
odstawkę.
-Daje w kość.-odparłaś, krzywiąc
się lekko.
Oparłaś się plecami o chłodną
powierzchnię ściany korytarza i z uwagą przysłuchiwałaś radom dawanym przez
Andrzeja, kiedy to jego małżonka znajdowała się w stanie błogosławionym. Tak
wciągnęłaś się w konwersacje z głową drużyny, że nawet nie zauważyłaś, kiedy
obok twojego boku pojawił się ten, którego nazwisko nosiłaś od 15 miesięcy.
Pożegnałaś się ciepłym uśmiechem z trenerem i wtulona w bok siatkarza
powędrowałaś w kierunku samochodu. Jak zawsze nie odbyło się bez sprzeczki o
prowadzenie pojazdu i jak zazwyczaj to ty w niej odniosłaś zwycięstwo.
-Jak się czujesz,
skarbie?-wypowiedział melodyjnym głosem brunet, gładząc kciukiem twoją bladą dłoń
spoczywającą na hamulcu ręcznym.
Zatrzymałaś srebrną Toyotę na
skrzyżowaniu i zerknęłaś na niego z łagodnym uśmiechem. Pogłaskałaś dłonią jego
policzek, obserwując jak przymyka powieki ze stężenia przyjemności, jaką mu tym
gestem sprawiałaś. Uwielbiałaś to robić.
-W porządku, aczkolwiek w takie
dni jak te żałuję, że nie mogę napić się kawy.-rzuciłaś, wzdychając głośno.
Brunet roześmiał się cicho i
pokręcił z niedowierzaniem głową. Zaparkowałaś przed waszym parterowym domkiem
i odpięłaś pas, aby następnie ruszyć w kierunku wejścia do waszego królestwa. W
połowie drogi poślizgnęłaś się na kostce brukowej pokrytej lodem i upadłaś na
sporych rozmiarów brzuch, jęcząc cicho z bólu. Oblała cię panika. Obawiałaś się
o wasze maleństwo, które już niebawem miało przyjść na świat. Pech chciał, że
Kędzierski udał się do pobliskiego sklepu po rzeczy potrzebne do upichcenia
obiadu i pozostawił cię całkowicie samą. Po twoich policzkach zaczęły spływać
łzy.
~*~
Powariowałam z tymi blogami. Tak, wiem XD Ten prolog dedykuję Karo, która namówiła mnie na publikacje i pomogła przy założeniu bloga, z którym jak nigdy poradziłam sobie ekspresowo ^^ Dzięki laska! :D Nie wiem, kiedy będę tu publikować nowości ale rozważam czwartek lub weekend ;) Od razu uprzedzam, że ta historia będzie naprawdę krótka, ale za to postaram się by była emocjonująca ;) Mam nadzieję, że losy Michała i Diany skradną wasze serca jak mi umysł :D Ogólnie Kędzierskiego jakoś bardzo lubię i dlatego zdecydowałam się o nim napisać ;) Całuję i do zobaczenia ;*
Pierwsza? :D
OdpowiedzUsuńTak, pierwsza ^^
UsuńTen prolog rozpoczął się tak szczęśliwie i optymistycznie, że przy czytaniu miałam wielkiego banana na twarzy, tylko ta końcówka spowodowała, że on zniknął :(
UsuńDiana i Michał tworzą świetną parę, są zgranym małżeństwem i obdarzają się wielką miłością, co było mega czuć przy czytaniu :) Z niecierpliwością oczekują przyjścia na świat ich dziecka, czemu wcale się nie dziwię, ale ta końcówka mnie szalenie zaniepokoiła... Że też Michał akurat w tym momencie musiał udać się do sklepu... Mam nadzieję, że Dianie i maleństwu nie stanie się nic poważnego!
Pozdrawiam i weny ;*
Taki był zamiar. Zaniepokoić Was końcówką ^^
UsuńMiał chłopak wyczucie, co nie? :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Nie musisz mi za nic dziękować, to była przyjemność 😻
OdpowiedzUsuńA tak gadasz :D
UsuńTrzecia! Ja tu wrócę! ❤
OdpowiedzUsuńCudo! *.* Uwielbiam Twoje opowiadania, bo każde jest mistrzowskie! To również tak się zapowiada! <3
UsuńNa początku wszystko było idealne. Mogłam się zachwycać do woli ich cudowną miłością, było czuć magię uczucia dwójki bohaterów. Jednak końcówka mnie zaniepokoiła. Mam nadzieję, że nic poważnego nie stanie się Dianie i dziecku. No i jak na to wszystko zareaguje Michał. Teraz trzeba niecierpliwie czekać na ciąg dalszy i na to jak ta sytuacja wpłynie na tę dwójką, bo znając życie tak właśnie będzie.
Będą na tym kolejnym świetnie zapowiadającym się blogu i czuję, że jeszcze sporo emocji mnie tu czeka. :D
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Jejku, dziękuję za tyle miłych słów 😘
UsuńPozdrawiam 😊