środa, 2 stycznia 2019

4.

Skrzywiłeś się znacznie, gdy do twoich uszu dotarł trzask drzwi. Słyszałeś jeszcze jej ciężkie kroki przemierzające początkowe partie schodów. Później ucichły,gdyż pewnie zdecydowała się na bieg, żywiąc nadzieję, że za nią podążysz, ale ty tego nie uczyniłeś. Z twarzą skrytą pośród dłoni opadłeś na kanapę w salonie, wzdychając głośno. Nie tak miało wyglądać wasze małżeństwo. Nie tak miały się potoczyć jego losy.  Ta jedyna informacja, która padła pośród bieli ścian stworzyła niebezpieczeństwo nad waszą przyszłością i rozniosła w pył waszą teraźniejszość.  Zasiała spustoszenie w waszych umysłach, uczuciach. Przeszła niczym tornado przez wasze dotychczasowe życie, wywracając w nim wszystko do góry nogami. Tak bardzo pragnąłeś wybiec za Dianą, ale zdawałeś sobie sprawę, że lepszym wariantem będzie dla niej ta chwila spędzona w samotności. Otarłeś opuszkiem kciuka słoną ciecz pojawiającą się w kącikach twoich oczu i spojrzałeś na ślubna fotografię zdobiącą komodę obok sporych rozmiarów telewizora. Pamiętałeś jak odliczałeś od tego wyjątkowego dnia, jak planowałeś po cichu wasz miesiąc miodowy, aby Diana przypadkiem się o tym nie dowiedziała. Wtedy wasze życie znacznie się różniło. Uśmiechnąłeś się słabo i pokiwałeś głową niczym w amoku, dźwigając się z sofy. Powędrowałeś do sypialni i opadłeś pozbawiony pokładu jakichkolwiek sił na miękki materac, przymykając powieki. Oddychałeś miarowo, starając się uspokoić skołowane myśli przemierzające twój umysł z prędkością sportowego samochodu. Nagle poderwałeś się jednak do pozycji siedzącej i zmarszczyłeś brwi, spostrzegając niedomknięte drzwiczki szafy o pokaźnych rozmiarach, w której umieszczone były ubrania blondynki oraz twoje. Uchyliłeś je delikatnie, badając uważnym wzrokiem wnętrze mebla. Na dnie witryny spoczywała czarna walizka wypełniona po brzegi częściami garderoby należącymi do twojej żony oraz kartka z wyśrodkowanym napisem Włochy oraz listą rzeczy, które zapewne miała dopakować.  Momentalnie opadłeś na róg łóżka i pokręciłeś z niedowierzaniem głową, prychając pod nosem. Nie dowierzałeś w to co ujrzałeś. 23-latka zamierzała cię opuścić i wszystko wskazywało na to, że miała to uczynić znienacka. Zirytowany uderzyłeś dłonią w pościel i zagryzłeś od wewnątrz policzki. Twoje małżeństwo się sypało, powoli sięgało fundamentów, a ty nie mogłeś z tym nic zrobić. Tak bardzo chciałeś je uratować, ale nie miałeś najmniejszego pojęcia jak to uczynić.  Nie umiałeś dotrzeć do Diany, z którą niegdyś rozumiałeś się bez słów. Wystarczyło spojrzenie,  uśmiech,  drobny gest, aby zrozumieć jej sentencje. A teraz kompletnie jej nie poznawałeś. Od straty maleństwa wybudowała solidny mur i odtrącała od siebie ludzi, a ty znajdowałeś się na szczeblu tej drabinki. Nie potrafiła nawet opuścić wnętrza domu, aby spotkać się  z  najlepszą przyjaciółką, z którą niejednokrotnie potrafiła się zagadać i wrócić do domu po zmierzchu. Totalnie zamknęła się na kontakt z drugim człowiekiem  i to cię przerażało.  Przecież to kompletnie nie zgadzało się z koncepcją jej osoby. Ociekała promiennością, otwartością względem ludzi i chęcią pomocy. A teraz zmieniła się w swoje najgorsze oblicze. 

***
Po nocy spędzonej na tułaniu się uliczkami Rzeszowa wemknęłaś się po cichu do wnętrza domu i zsunęłaś z nóg buty. Przywarłaś spierzchniętymi ustami do gwintu przeźroczystej butelki z woda mineralną i ugasiłaś pragnienie, które narastało w tobie z upływem każdej godziny. Usłyszałaś skrzypnięcie podłogi i gdy zwróciłaś głowę w kierunku salonu ujrzałaś przed sobą bruneta z nagim torsem odzianego jedynie w bokserki. Jego ciemne włosy skąpane były artystycznym nieładem, który powstał w skutek spania i musiałaś przyznać, że prezentował się w tym wydaniu niezwykle uroczo. Miałaś ogromną ochotę przylgnąć do jego klatki piersiowej i przymknąć powieki, odpływając myślami od zmartwień dotyczących waszego małżeństwa. Nie mogłaś jednak pozwolić sobie na chwilę słabości. Musiał cierpieć równie mocno jak ty po stracie tej małej kruszynki. Jego twarz pokryta była smutkiem, a w ciemnych tęczówkach tliło się zmartwienie. 
-Gdzie ty się podziewałaś?-wypowiedział zachrypniętym głosem utkwiwszy w tobie spojrzenie. 
- Michał, wyjeżdżam.-oświadczyłaś, niwelując dzielący was dystans i spoglądając mu głęboko w oczy.
- Domyśliłem się. Widziałem walizkę.
-To zabrnęło za daleko.-szepnęłaś słabo, a w twoich oczach zaszkliły się łzy. 
Nie było to dla ciebie łatwe. Nadal go kochałaś. On w przeciwieństwie do ciebie jeszcze o was walczył, gdy ty poddałaś się doszczętnie. Chciałaś uciec od tej sytuacji. Odseparować się od tego bólu, cierpienia i domu przesiąkniętego rozpaczą. Kiedy miałaś zamiar minąć wysoką sylwetkę siatkarz oplótł wokół twoich nadgarstków smukłe palce i chwycił cię za nie solidnie, przyciągając naprzeciw siebie.
-Pamiętasz co sobie obiecaliśmy przed ołtarzem?-prześwietlał cię na wylot przenikliwym wzrokiem ciemnych tęczówek. Skinęłaś głową, a on kontynuował:-Wytrzymać razem w dobru i źle, a ty pierwsze na co się decydujesz to ucieczka. Diana, musimy pokonać ten trudny czas i iść dalej. -mówił stanowczo.- To jak?-utkwił w tobie spojrzenie z tlącym się w nim dużym stężeniem nadziei.
-Michał, ja nie potrafię.-oznajmiłaś łamiącym się głosem, wyrywając z jego uścisku.-Może to to, że nosiłam je tyle czasu pod sercem, że czułam jego ruchy... Nie wiem, ale nie potrafię się pogodzić z jego stratą. 
-Czyli to koniec?-szepnął z niedowierzaniem, a w jego ciemnych oczach nagromadził się ból i żal.

~*~
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność, bowiem wyniosła ona 2 miesiące i 20 dni :( Jakoś nie miałam weny na tą historię, a nie chciałam jej spartaczyć :/ No, ale powiem Wam szczerze, że jak z treści i stylu tego rozdziału jestem nadto zadowolona to opis uczuć jest tutaj mizerny :( Wydaje mi się, że nie oddałam tego jak chciałam i jest opisu uczuć tutaj zdecydowanie za mało, ale cóż nie potrafiłam chyba inaczej napisać tego po takiej przerwie.. Wybaczcie mi to Kochane i postaram się za tydzień opublikować kolejną część :3 Być może będzie ona już epilogiem, ale jeszcze zobaczymy ;) Zapraszam w sobotę na nowość na Janku Fornalu  (Jak Wenus i Mars. Jesteśmy z innych gwiazd.) oraz Michała Filipa( Życie to bieg przez kosmos, trochę łez, czasem rozkosz.), który był niedawno dodany :D Całuję i do zobaczenia ;*
PS: Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest xD

2 komentarze:

  1. No to się porobiło... Szczerze to nie spodziewałam się po Dianie, że podejmie aż tak drastyczną decyzję. Myślałam, że zdecyduje się walczyć wspólnie z Michałem o ich małżeństwo oraz wspólną przyszłość, a ona tymczasem postanowiła wyjechać i zostawiać go z tym wszystkim samego. On też przecież cierpi, a ciągle ma nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. Ale ten wyjazd Diany może skutecznie wszystko skomplikować. Wielka szkoda, że ta tragedia aż tak na nią wpłynęła. Ucieczka, wyjazd nie jest żadnym rozwiązaniem. Razem powinni przetrwać, bo potrzebują w tych chwilach siebie nawzajem, a nie osobno...
    Pozdrawiam i dużo weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diana działa zbyt impulsywnie, a Michał na tym cierpi.
      Zgadzam się z Tobą odnośnie wzajemnego wsparcia ;)
      Dziękuje i pozdrawiam ;*

      Usuń